Po
rozstaniu z Aleksandrem, Luna długo nie mogła dojść do siebie,
jeździła po okolicy i nie tylko, zastanawiając się czy
zobaczyć się
z nim jeszcze kiedykolwiek, przypominając sobie
i
analizując każdą chwilę minionego wieczoru i wtulała
się w bukiecik konwalii, pamiątkę romantycznej łąki. Co prawda
rozstając się z nim przyrzekła spotkanie, ale nie była przekonana
czy na pewno to dobry pomysł.
Od
tamtej nocy, czuła niesprecyzowane, obecne gdzieś na granicy jej
świadomości zagrożenie, ale czy to ona była zagrożeniem, czy to
może on stanowił zagrożenie, a może coś innego… jednak…
chciała go chronić, coś kazało jej chronić go za wszelką cenę,
bardziej niż własne życie, ale przed czym.
Prawda
była taka, iż to ona była zbyt niebezpieczna dla niego, zarówno
ona sama jak i Gajusz. O tym wolała nie myśleć, przedtem
starała się
zbagatelizować ten problem, ale to nie było takie
proste. Cały układ między nią i Gajuszem nie był prosty,
związała ich ogromna przyjaźń, ale dla niego była też jego
własnością i jak by też częścią jego organizmu. Czy
zrezygnowałby z niej? Czy zrezygnowałby np. z jednej ręki…?
Wróciwszy
w końcu do domu ostrożnie odstawiła motor do garażu i postanowiła
pójść do siebie, tak by nie spotkać nikogo z rodziny. Oczywiście
musiała napatoczyć się na Sebastiana, zauważyła go dopiero
wychodząc z garażu.
Stał
oparty o ścianę i wpatrzony w nią, jak zwykle seksowny do bólu,
ciemny i mroczny, ubrany w czarną bluzę i czarną skórzana kurtkę
podkreślające jego kruczoczarne włosy i ciemne oczy. Oczekując
wyjaśnień, stał i uśmiechał się ze swoim typowym, kpiącym
wyrazem idealnie ukształtowanych warg i cały czas przenikliwie jej
się przyglądał, lekko mrużąc ciemne, sprawiające wrażenie
nieprzeniknionych oczy.
Aż
podskoczyła, z Sebastianem nigdy nie było wiadomo czego się
spodziewać. Sprawiał wrażenie okrutnego i nieczułego, a choć
wiedziała, że
to maska, to przywdziewanie jej przez lata, odbiło
się
na jego zachowaniach i reakcjach. Był gwałtowny
i nieprzewidywalny, a wybuchowy temperament świetnie
dodatkowo współgrał z wielkim wzrostem,
silną
budową no i oczywiście olbrzymią siłą i zwinnością.
Zwykle
był okrutnie szczery, aż do bólu i nie znosił kłamstwa może
dlatego właśnie, że potrafił je
bezbłędnie odczytywać i sprawiało mu ono wielki
ból, a może czasami ranienie prawdą sprawiało mu po prostu dziką
przyjemność.
-
Czyżbyś zmieniła upodobania do pojazdów i polubiłaś motory? –
spytał z kpiną
-
Z tym lubieniem to przesada, chciałam się przejechać do lasu, a
jeżdżenie po lesie samochodem robi za wiele hałasu, no nie –
spróbowała ostrożnie
Popatrzył
jeszcze wnikliwiej na Lunę i mrukną
-
No, jasne, a co tak bardzo chcesz ukryć
-
No.. jak ci powiem, to będę musiała cię prosić o zachowanie tego
dla siebie, lub Cię zabić – powiedziała to szybko, choć
niepewnie
-
Dla siebie, w tym domu np. przy Oliwii chyba żartujesz – Sebastian
roześmiał się cicho i kpiąco
-
Jej sama powiem, zresztą ona już wie – dodała
-
Dobra, nie znoszę być okłamywany, ale ja sam mogę czasem
ściemniać – rzucił z okrutnym uśmieszkiem, jak by na myśl o
dobrej zabawie.
-
Ok., byłam z chłopakiem – Luna wyrzuciła to z siebie w końcu.
-
To taki sekret – Sebastian kpił dalej.
-
No, ze zwykłym chłopakiem i na dodatek… - zawiesiła głos na
moment. – Bardzo, bardzo mi na nim zależy, bardziej niż na
własnym życiu – dodała poważnie szeptem.
Wyraz
twarzy Sebastiana zmienił się w jednej chwili, spojrzał na Lunę
współczująco, jak prawdziwy
przyjaciel,
to właśnie w nim zawsze ceniła tak bardzo.
Kiedy
zrzucił na moment maskę kpiny i okrucieństwa,
był naprawdę szlachetny i godny zaufania.
-
I co teraz, jak to załatwisz? - powiedział - Kiedyś będziesz
musiała powiedzieć Gajuszowi – dodał poważnie.
-
No, kiedyś, ale teraz nie mogę – spojrzała mu prosto w oczy. –
Proszę…
-
Dobra, dobra, uciekaj już, bo się rozczulę, a…. i możesz sobie
brać ten motor kiedy chcesz – mrukną
-
Dziękuję
Nie
mówiąc już nic więcej pobiegła szybko i bezgłośnie do
siebie.
Noc
ciągnęła się w nieskończoność na rozmyślaniu co powinna
zrobić. W końcu podjęła postanowienie, co przyniosło jej wielka
ulgę. Obawiała się, iż reszta jej rodziny nie będzie zbyt
zachwycona jej wyborem, więc na razie sprawę wolała zachować w
tajemnicy, czy było to jednak rozsądne i czy możliwe.
Aleksander
jeszcze długo stał na skraju lasu, patrząc na drogę na której
wydawało mu się, że wciąż widzi znikająca w kurzu postać na
motorze. W końcu powlókł się do domu, nieobecny jednak myślami.
Wspomnienie
każdej chwili z Luną przyprawiało go o zawroty głowy i dreszcze.
Wiedział już, że nie jest w stanie przeżyć ani chwili bez niej,
był tak nieodwołalnie i bezwarunkowo zakochany w niej, iż każda
chwila bez niej wydawała się wiecznością, a jedynie wspomnienia
pozwalały istnieć.
Niestety
kolejne dni przynosiły rozczarowanie,
pomimo długich spacerów po lesie nie spotkał jej, co prawda i tak
nie mógł spać i całe noce spędzał albo przed telewizorem, albo
komputerem, ale nawet nie bardzo wiedział co widział na ekranie.
Czasem grał sam dla siebie smętne ballady, jednak i to
przynosiło ukojenie tylko na moment.
W
szkole był tak nieprzytomny, że fizyk wysłał go do pielęgniarki
bojąc się, że to może jakieś konsekwencje jego wypadku. Ta
jednak nic nie stwierdziła oprócz zmęczenia i chciała odesłać
do domu, ale wolał już męczyć się w szkole niż samotnie
rozpaczać w domu, bo co mu innego pozostało.
Weekend
też nie przyniósł zmiany Luny nigdzie nie było, znów zaczynał
myśleć, że może to zjawa
ze snów, ale tak intensywnie czuł na wargach
jej chłodny pocałunek, że to doznanie nie mogło być urojeniem.
Max wpadł popołudniu w niedziele i wyciągnął go na jakiś mecz
koszykówki, a potem na piwo i niedziela jakoś zleciała. Noc znów
pełna była koszmarów, choć parę piw uczyniło swoje i udało
mu się zasnąć.
-
Cześć, moi drodzy to jest detektyw Latos, prowadzi sprawę naszych
NN – dr Rahm zawołał z daleka
do Natalii i Artura stojących przed laboratorium
i czekających na niego. – To… – zwrócił się do idącego
obok mężczyzny w średnim wieku – moi studenci, chciałbym aby
Pan z nimi porozmawiał, mają dość ciekawe pomysły i niezwykłe
spostrzeżenia co do naszych NN, może na coś się to Panu przyda.
Detektyw
spojrzał na parę dzieciaków z powątpiewaniem –wyraz jego
twarzy wskazywał ewidentnie na to, że wątpi co takiego mogą
powiedzieć ci dwoje. Dziewczyna wyglądała jak by miała najwyżej
czternaście lat, a chłopak, chudy wysoki z podkrążonymi oczami,
coś pomiędzy narkomanem, a niewyspanym imprezowiczem.
-
Detektywie – dr Rahm nie odpuszczał, pomimo niechętnego
spojrzenia detektywa – Wejdźmy do środka, zapraszam.
-
Ale… doktorze, ja tylko chciałem zapytać, czy może któraś z
poszkodowanych zaczęła odzyskiwać przytomność, lub coś się
zmieniło
-
No, właśnie, coś się zmieniło, to znaczy stan pacjentek się nie
zmienił niestety –sprostował widząc
zmianę spojrzenia detektywa po pierwszych
słowach – Ale coś nowego o nich wiemy i to dzięki nim –
powiedział wskazując na Natalię i Artura – No sami powiedzcie.
-
No, tak pierwsza sprawa – zaczął Artur – znaleźliśmy coś co
łączy te kobiety ze sobą, oczywiście oprócz urody, choć to też
może mieć związek – przerwał na moment by sprawdzić jakie
wywarł wrażenie – To Ospa – skończył z tryumfem
-
Co, nie rozumiem – detektyw wyglądał na zakłopotanego
-
One mają ślad po szczepieniu przeciwko ospie czarnej, ślad z
dzieciństwa – dodał – U nas od dawna nie szczepi się przeciwko
ospie, takie szczepienia mają czterdziestolatkowie, a one mają po
dwadzieścia parę lat.
-
Czyli…
-
Czyli pochodzą z kraju gdzie jeszcze dwadzieścia parę lat temu
były szczepienia dzieci przeciwko ospie.- Artur wyjaśniał powoli
jak dziecku - Sprawdziłem w necie, w grę wchodzą kraje Azji i
Afryki, ale one są białe i nie widać po nich śladów
intensywnego opalania, jednak okazało się, że w jednej z dawnych
republik radzieckich dwadzieścia sześć lat temu było kilka
zachorowań na ospę czarną i wtedy WHO zaleciła na tamtym terenie
masowe szczepienia przeciwko ospie. – zakończył z tryumfem.
-
Ma Pan informacje gdzie dokładnie to było – detektyw zmienił się
w oczach
-
Oczywiście, to dokładna mapka terenów objętych szczepieniami i
dane do stron w necie – podał detektywowi papiery z uśmiechem –
ale to nie wszystko…
-
A widzi Pan jakie bystrzaki – z dumą wtrącił dr Rahm – No,
teraz twoja kolej Natalia
-
To, już nie jest takie oczywiste, ale chyba warto wziąć to pod
uwagę – zaczęła Natalia ostrożnie –Szukaliśmy coś na temat
podobnych przypadków pacjentów i podobnych uszkodzeń mózgu,
przekażemy Panu dane jeszcze kilku podobnych kobiet w całej
Europie. Zastanawialiśmy się jeszcze nad jedną teorią, tym razem
dotyczącą pamięci – na moment przerwała. – Fields wykazał,
że u podstaw zarówno pamięci długotrwałej, jak i krótkotrwałej
leży specyfika połączeń miedzy neuronami. W miejscu styku
neuronów, czyli synapsie, wypustka przekazująca sygnał (aksonem),
napotyka dendryt - jedną z wielu rozgałęzionych wypustek
sąsiadujących neuronów. Podczas tworzenia
pamięci
krótkotrwałej pobudzenie synapsy tymczasowo
uwrażliwia ją na następną stymulację wzmacniając jej działanie.
Po pewnym czasie braku nowych stymulacji sytuacja wraca do stanu
wyjściowego. Natomiast
w przypadku pamięci długotrwałej synapsy
wzmacniane są na stale. Już od lat sześćdziesiątych naukowcy
wiedzieli, że do utrzymania takich zmian w mózgu niezbędna jest
aktywność genów w jądrze komórkowym, czyli ich ekspresja
prowadząca do produkcji białek i kwasów nukleinowych (głównie
RNA w przypadku pamięci autobiograficznej i DNA w
pamięci umiejętności). – zawahała się na chwilę – Gdyby
ktoś mógł przerwać połączenia między synapsami, lub
dezaktywować geny w jądrze komórkowym, osoba straciłaby pamięć,
ale gdyby to posunąć ciut dalej taka osoba mogłaby się wyłączyć.
Tak jak nasze NN.
-
To ciekawe – zastanowił się detektyw
-Ale
nie to jest najistotniejsze… Widzi Pan szukałam też badań o
wpływaniu na ludzki umysł…
-
Chyba Pani żartuje, to czysta fantazja – oburzył się detektyw
Latos
-
No, nie do końca, choć na początku też tak myślałam, jednak
znalazłam kilka ciekawych badań – przerwała na chwilę, sięgając
do szuflady po plik artykułów. – Widzi Pan, dotychczasowe badania
rezonansem
magnetycznym i badania spektroskopowe
wykazują,
relacje między zdolnościami poznawczymi
i
stężeniem neuroprzekaźnika N-acetylo-asparaginianu
(NAA),
prawdopodobnie związanego z przenoszeniem
informacji pomiędzy istotą szarą i białą. – Natalia spojrzała
na detektywa, sprawdzając, czy nadąża. - Należy również
przytoczyć hipotezę o wpływie dróg cholinergicznych w mózgu na
funkcję uwagi. Układ cholinergiczny u ośrodkowym układzie
nerwowym jest połączony z neuronami VIP
(vasoactiveintestinalpeptide)
w korze mózgowej. VIP
może być uwalniany z neuronów z acetylocholiną
do krwiobiegu. Jako, że obserwowano wzrost przepływu w okolicy
związanej z kodowaniem informacji w połączeniu z procesami uwagi,
drogi cholinergiczne w połączeniu z neuronami VIP mogłyby być jej
substratem anatomicznym.
-
Nie rozumiem co z tego wynika – spytał detektyw – W ogóle nie
rozumiem…
-
Być może zmieniając sztucznie stężenia neuroprzekaźników można
wpływać na uwagę czyli również i świadomość. – Natalia
wskazała na trzymane
papiery - Może Pan to poczytać, najbardziej
zainteresowało mnie badanie na uniwersytecie w Kazachstanie,
tam jest artykuł, napisałam do prof.
Siemionowa z pytaniem o szczegóły i opisałam
nasze
pacjentki. Dostałam bardzo ciekawą odpowiedź,
proszę tu jest wydruk, a w skrócie, w trakcie badań coś się
wydarzyło, oni nie do końca wiedzą co, ale jeden z badanych nagle
jak by „się wyłączył”, przez kilka godzin nie reagował na
żadne bodźce, choć obraz strukturalny był prawidłowy, w fMRI nie
było żadnej reakcji. Po jakimś czasie badany obudził się bez
żadnych konsekwencji i śladów, więc nie opisywali tego w
artykule. Nie byli pewni czy to wpływ badania czy coś innego, a
podobny przypadek już się nie powtórzył. – przerwała na chwilę
i spojrzała na detektywa – może to i sf ale w kontekście
naszych NN, może coś w tym jest.
-
Po tej informacji wpadliśmy na pewien pomysł – dodał dr Rahm. –
Chcieliśmy spróbować czy na nasze pacjentki podziała zmiana
stężenia
N-acetylo-asparaginianu, oraz coś nazwałbym to „pozazmysłowego” skoro nic zmysłowego nie działa. Panna May opracowała schemat badania, ja poprosiłem znajomego psychologa zajmującego się hipnozą i prowadzącego takie trochę sf badania – roześmiał się – I spróbowaliśmy.
N-acetylo-asparaginianu, oraz coś nazwałbym to „pozazmysłowego” skoro nic zmysłowego nie działa. Panna May opracowała schemat badania, ja poprosiłem znajomego psychologa zajmującego się hipnozą i prowadzącego takie trochę sf badania – roześmiał się – I spróbowaliśmy.
-
I co udało się, ale pacjentki się nie obudziły – niecierpliwie
spytał detektyw
-
Aż tak dobrzy to nie jesteśmy – roześmiała się Natalia – ale
niech Pan zobaczy, to zdjęcia fMRI, po wielu różnych próbach, u
jednej pacjentki, tej ostatniej, coś się zmieniło. Widzi Pan tu
jest aktywność, to okolica, w której mieści się ośrodek
związany z emocjami negatywnymi, tu ma Pan obraz innego badanego,
który oglądał, fotografie przemocy wobec kobiet, oprócz obszaru
wzrokowego jest zaktywizowane to samo miejsce tylko słabiej.
-
A zakładając, że to nie przypadek, co wywołało taki obraz –
spytał detektyw
-
No, właśnie, nasze hipnotyczne „medium” oglądało te same
zdjęcia z prośbą aby przekazało obraz pacjentce. – Natalia
spojrzała detektywowi w oczy - Na dodatek powtórzyliśmy to
kilka razy, nie aktywował się ośrodek wzroku, ale emocje prawie za
każdym razem, jednak tylko u tej pacjentki, pozostałe dwie nie
reagowały
-
Co można o tym sądzić, doktorze – detektyw zwrócił się do dr
Rahm
-
No cóż, to Pan jest detektywem, ma Pan wszystkie dane…, -
roześmiał się - My snujemy swoje domysły i fantastyczne historie
-
Chciałbym usłyszeć jakie…
Artur
aż fukną zadowolony, bo już nie mógł wytrzymać by nie
opowiedzieć o swoich super domysłach, którymi zarzucał Natalię i
dr Rahm od kilku dni.
-
No cóż, - zaczął – Jak wziąć pod uwagę wszystko
co wiemy o pacjentkach to pewne spostrzeżenia
nasuwają się same. Są piękne w podobnym typie urody, pochodzą
prawdopodobnie z Rosji, nie ma nikogo kto by ich szukał lub zgłosił
zaginięcie, były dobrze
bogato ubrane, żadnych toksyn, narkotyków
nic, żadnych obrażeń poza otarciami pochwy, było w raporcie z
izby przyjęć – dodał na zdziwione spojrzenie detektywa i innych
– Sprawdziłem,
można by przypuszczać, że były bardzo ekskluzywnymi
prostytutkami, no wiecie handel kobietami itp., które miały niefart
i trafiły
na psychopatycznego klienta, który zmuszał
je do pracy siłą umysłu i wykorzystywał, a może inne
takie osoby w ten sam sposób są wykorzystywane
do ataków terrorystycznych itp. – zakończył.
-
To chyba trochę przesada, a poza tym prostytutki raczej bywają
pobite i uzależnione od narkotyków, zwłaszcza w okolicznościach
handlu ludźmi – zauważył detektyw
-
No, zawsze pozostaje UFO, kontrola umysłów, polityka itp. – Artur
się nie poddawał tak łatwo
-
Jasne teorii spiskowych jest od groma – zaśmiał się detektyw,
ale dodał poważnie – Dziękuję, za cenne informacje, postaram
się to sprawdzić i poszukać w danych policji, a do Pana doktorze
mam prośbę o kontakt, jak na coś jeszcze wpadniecie, albo jak
magicznymi sztuczkami uda wam się obudzić poszkodowane, to moja
wizytówka z numerami telefonów. Do widzenia i jeszcze raz dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz